Himilsbach. Prawdy, bujdy, czarne dziury – recenzja filmu

Himilsbach. Prawdy, bujdy, czarne dziury

Recenzja filmu: Himilsbach. Prawdy, bujdy, czarne dziury

film dokumentalny
Reżyseria: Stanisław Manturzewski, Małgorzata Łupina
Scenariusz: Stanisław Manturzewski
Premiera: 2002
Produkcja: Polska

Himilsbach pasował do świata filmu jak oset do wypielęgnowanego ogrodu. Niespokojna, niepokorna i nietuzinkowa osobowość zapisała się na zawsze w annałach polskiej kinematografii. Problem w tym, iż zapiski te są wewnętrznie sprzeczne.

Życiorys Himilsbacha to w większej części zagadka. Sam aktor pracował nad podtrzymaniem tego bałaganu, w kolejnych wywiadach udzielając innych odpowiedzi na powtarzające się pytania (bo, jak stwierdził, „Ile razy można pier…lić to samo?). Dyskusyjna pozostaje nawet data jego narodzin

Co zatem wiadomo? Że z zawodu był kamieniarzem, że podjął się pisarstwa i scenopisarstwa, że pił i to sporo, że był aktorem. To właśnie jego występy przed kamerą przysporzyły mu grona fanów. Trzeba przyznać, iż Himilsbach jest zjawiskiem unikatowym, jego szorstki urok jest czymś niespotykanym w wymuskanym świecie filmu. Autentyczność jest doceniana do dziś – popularność Himilsbacha nie skończyła się wraz z wymianą pokoleń.

Film dokumentalny „Himilsbach. Prawdy, bujdy, czarne dziury” jest skrojony na miarę tematu. Twórcy obrazu nie silą się na ustalenie jednej, uniwersalnej wersji biografii. Świadomi, że życiorys ten jest zbiorem anegdot, konstruują zabawną całość złożoną właśnie z anegdotycznych urywków. Wypowiedzi znajomych Himilsbacha, badaczy jego dziejów oraz autorów filmu są przerywane fabularyzowanymi scenkami, przez co powstaje wrażenie, że nie tylko ten dokument, ale i życie Himilsbacha jest trochę groteskowym przedstawieniem, bujdą zagraną na nosie wprost w twarze ciekawskich widzów.

Nie jestem fanem Himilsbacha. Jednak po obejrzeniu tego filmu czuję do niego sympatię. Głównie za to, że nie uległ blichtrowi środowiska. Jak stwierdził reżyser dokumentu, Stanisław Manturzewski, Himilsbach jedną nogą stał na Olimpie, a drugą na bruku. Jego życie można by uznać za wędrówkę między kulturalnym salonem a pijacką meliną.

GD Star Rating
loading...

Oni mają swoje zdanie o filmach

Zostaw komentarz