W imię ojca – recenzja filmu

W imię ojca

Recenzja filmu: W imię ojca (In the name of father)

dramat, film obyczajowy, film biograficzny
Reżyser: Jim Sheridan
Data premiery: 25.03.1994 (Polska) 12.12.1993 (Świat)
Produkcja: Irlandia, Wielka Brytania

Symboliczne przedstawienie sprawiedliwości to kobieta z zasłoniętymi oczyma, która trzyma wagę. Ma być ślepa na wszystko, a o jej werdykcie decyduje ciężar argumentów spoczywających na przeciwnych szalach. Jednak w wizerunku tym zapomniano o zmyśle słuchu. W sposób niezamierzony klasyczna ikona wskazuje na to, że na decyzję mogą wpłynąć głosy z zewnątrz.

Rzecz tym bardziej prawdopodobna, jeśli system sprawiedliwości opiera się na decyzji ławy przysięgłych, a rozprawy stają się publicznym widowiskiem. W filmie W imię ojca” Jim Sheridan opowiada historię sądowej pomyłki, która zniszczyła życie grupie niewinnych osób.

Słowo „pomyłka” nie do końca jest tu na miejscu. Fabułę oparto na faktach autentycznych. W latach 70. XX wieku IRA przeprowadziła szereg ataków bombowych. Główny bohater (Gerry Conlon grany przez Daniela Day-Lewisa) miał nieszczęście znaleźć się w nieodpowiednim czasie, w nieodpowiednim miejscu. Co więcej – urodził się w nieodpowiednim kraju. Policja wzięła go na celownik. Opierając się tylko na zeznaniu jednej osoby oraz na fakcie, że Gerry jest Irlandczykiem, aresztowali mężczyznę. Podczas długich i brutalnych przesłuchań zmusili go do podpisania fałszywego oświadczenia o popełnionej zbrodni.

Tragedia Gerry’ego zatoczyła szersze kręgi. Wraz z nim za kryminalistów uznano większość osób z jego otoczenia. W tym tytułowego ojca (Giuseppe Conlon grany przez Pete Postlethwaite’a) – człowieka uczciwego, brzydzącego się oszustwem i kłamstwem. Rodzic wraz z synem trafili za kratki, pierwszy z wyrokiem 12 lat, a drugi z dożywociem. Rozgoryczony Gerry stracił wiarę, pogodził się z sytuacją. Jednak Giuseppe podjął walkę o zweryfikowanie wyroku. Po długim czasie syn w końcu docenił hart jego ducha i zaczął mu pomagać.

Wspomniałem już, że do historii opowiedzianej w filmie „W imię ojca” niezbyt pasuje słowo „pomyłka”. Decyzja sądu oraz działania śledczych były kierowane presją atmosfery. W tym czasie Brytyjczycy sterroryzowani działaniami IRA domagali się złapania i ukarania winnych. Lud pragnął krwi. Wymiar sprawiedliwości pracował więc pod dyktando opinii publicznej – zbiorowa histeria spowodowała, że do więzienia trafiły osoby niewinne, w kilku przypadkach wręcz wzory moralności i praworządności. Wydarzenia te można by nazwać linczem sądowym. Prawo posłużyło zaspokojeniu rządań społeczeństwa.

W imię ojca” to nie tylko wstrząsające świadectwo autentycznych zdarzeń, które może służyć jako przestroga. To także bardzo sprawnie zrobione kino. Historia rozkręca się stopniowo. Pierwsze partie filmu służą ekspozycji charakterów. Sceny są krótkie, zazwyczaj celne i przykuwające uwagę. Później tempo wydarzeń maleje. Reżyser szybko przesuwa się po skali uczuć. Od początkowej tryskającej humorem wesołości, ku tragizmowi i powadze. Niestety popada też w ckliwość i sentymentalność w stopniu, który mnie zaczął uwierać. To bym wskazał jako wadę filmu. Niezależnie od tego, podsumowując ten obraz, napiszę: koniecznie oglądnąć. „W imię ojca” na trwałe utkwił w mojej pamięci.

Obejrzyj trailer filmu „W imię ojca”.

GD Star Rating
loading...
W imię ojca - recenzja filmu, 3.3 out of 5 based on 3 ratings

Oni mają swoje zdanie o filmach

Zostaw komentarz