Recenzja filmu: Jestem Bogiem (Limitless)
thriller, science fiction
Reżyser: Neil Burger
Produkcja: USA
Premiera: 01.04.2011 (Polska), 17.03.2011 (Świat)
„Jestem Bogiem” to najnowsze dzieło Neila Burgera. Reżyser co prawda nie ma bogatej filmografii, doskonale jednak operuje sztuką filmową. Po ciekawym i wciągającym „Iluzjoniście”, w którym toczył walkę między iluzją a rzeczywistością, teraz serwuje nam „Jestem Bogiem”, w którym potyczka dotyczy tego samego.
Oczywiście w obu filmach fabuła jest zupełnie inna. Ale od początku. Bohater filmu – Eddie Morra (Bradley Cooper, w końcu w pierwszoplanowej, doskonale zagranej roli) to życiowy nieudacznik – artysta. Zajmuje się pisaniem, choć to stwierdzenie na wyrost. Wprawdzie podpisał kontrakt na wydanie książki, jednak mimo naglących terminów nie potrafi spłodzić ani jednego słowa. Frustrację pogłębia to, że właśnie rzuciła go dziewczyna. Trudno się jej dziwić…
Zawieszony w martwym punkcie Morra traci grunt pod nogami. I nagle, zupełnie przypadkiem jego życie wchodzi w zupełnie inny wymiar. Vernon (Johnny Whitworth) daje mu specyfik, który po 30 sekundach przestawia jego mózg na najwyższe obroty. Ty wykorzystujesz zaledwie 20 procent swojego mózgu, Eddie wykorzystywał cały jego potencjał. Czy możesz sobie wyobrazić coś cudowniejszego?
Nic nie jest wtedy niemożliwe. Eddie pisze książkę w cztery dni, to jednak nie daje mu satysfakcji, chce więcej. A to nie problem. Szybko staje się wybitnym specjalistą na Wall Street, o którego walczą grube ryby, m.in. Carl van Loon (Robert de Niro, który nieco gaśnie na tle swojego młodszego kolegi). Morra ma już wszystko, sławę, popularność, a nawet dziewczynę, która widząc jego zmianę postranowiła wrócić. Jest jednak jedno ale…
NZT, czyli cudowny chemiczny specyfik, to z pewnością przygoda nie na jeden raz. Co Ty byś zrobił, gdybyś odkrył w sobie potencjał nie do powstrzymania? Zrezygnowałbyś czy uległ czarowi nowego świata? Zostawię Cię z tym pytaniem. Miej jednak świadomość, że nie masz opcji powrotu do tego co było. NZT nie da się tak po prostu odstawić.
Morra na początku nie chciał ulec mu całkowicie, odkrył jednak, że kiedy robi dłuższe przerwy, ma zaniki pamięci. Później dowiedział się, że odwyk od „farmaceutyku” jest fatalny w skutkach, kończy się nawet śmiercią. Co byś zrobił, gdybyś nie miał nic do stracenia? Eddie widział tylko jedno rozwiązanie, stał się współczesnym Faustem, ostatecznie nie podziela jednak jego losu.
„Jestem Bogiem” to film, który podrzuca sporo tematów do indywidualnego przepracowania. Nie unika niedoskonałości, jednak jego wizja jest bardzo spójna. Montaż gra z fabułą, akcja toczy się bez przestojów, historia wciąga. Nie brakuje luk w scenariuszu, jednak można je wybaczyć.
Obejrzyj trailer „Jestem Bogiem”.
loading...
Zgadzam się niemal w 100 procentach z tym co napisałeś 🙂 Bardzo dobry film, lekko podana historia, dobrze się ogląda. Super sceny retrospekcji 🙂
loading...