Recenzja filmu: 3D Transformers 3 (Transformers: Dark of The Moon)
akcja, sf
Reżyseria: Michael Bay
Scenariusz: Ehren Kruger
Produkcja: USA
Premiera: 01.07.2011 (Polska) 23.06.2011 (świat)
Miałem ochotę na coś prostego i z dobrymi efektami specjalnymi. Wybór padł na najnowszą część „Transofrmers„. Transformersi, pomyślałem, będzie ciężko i metalowo. Tymczasem było lekko i plastikowo.
Już w pierwszych minutach filmu pokapowałem, że autorem scenariusza jest mało rozgarnięty sześciolatek (a niejaki pan Ehren Kruger tylko podpisał gotowy skrypt swoim nazwiskiem). Wiedziałem, iż Hollywood jest bajecznie bogate. Jednak zdziwiło mnie, że aż tak, aby za dziesiątki milionów dolarów realizować dziecięce fantazje. Niezgrabne, naiwne i pozbawione logiki. No ale cóż – takie czasy. Dzieci najważniejsze.
Moja intuicja co do kryjącego się za scenariuszem sześciolatka narzucała się podczas seansu. Dawno nie widziałem tak słabej historii zrealizowanej za tak duże pieniądze. Dialogi do bani, relacje między bohaterami na poziomie gry Sims, fabuła napisana zgodnie z wytycznymi zawartymi w poradniku „Jak napisać dobry scenariusz w weekend”. Do tego dochodzi jeszcze dziewczyna głównego bohatera, wyglądająca jak pocieszna postać z bajki Disneya (tej o złym chirurgu plastycznym).
Pozostaje mi jeszcze wyjaśnić, czemu w ogóle to obejrzałem. Otóż „Transformers 3” to film tak głupi (niestety, ale właśnie to proste słowo najlepiej tu pasuje), że aż fascynujący. Pełen koturnowego patosu, nadmuchany, sztuczny, pretensjonalny, a do tego przewidywalny. Oglądałem go jako urzekający fajerwerk kiczu. Po zakończeniu chwilę siedziałem oniemiały, w końcu westchnąłem „O jaaa…” i napisałem tę recenzję, w której ostrzegam – Transformersi są z plastiku!
Obejrzyj zwiastun filmu „3D Transformers 3”.
loading...
Ja byłem i mi się podobało tylko początek był kiepski.
loading...