Happy, Happy – recenzja filmu

Recenzja filmu: Happy, Happy

dramat, komedia
Reżyseria: Anne Sewitsky
Scenariusz: Ragnhild Tronvoll
Premiera: 16.03.2012 (Polska) 01.10.2010 (świat)
Produkcja: Norwegia

Sympatyczna komedia, skłaniająca do przemyśleń i refleksji, zabawna, ale momentami także smutna, idealna na wieczory spędzane w domu w towarzystwie przyjaciół, czy rodziny.

Kaja mieszka z mężem i synem. Jest bardzo oddana rodzinie. Przyzwyczaiła się, że jej życie nie jest idealne, godzi się z wszystkimi niedogodnościami, nawet brakiem zainteresowania ze strony męża. Twierdzi, że życie zwyczajnie nie może być usłane różami. Mimo tego jest niepoprawną optymistką i nie narzeka na swój los.

Wszystko zmienia się, gdy do mieszkanie obok wprowadzają się nowi sąsiedzi. Obserwując ich Kaja zdaje sobie sprawę z tego, że właśnie tak powinno wyglądać jej własne życie i postanawia coś zmienić.

Norweski film to miła odmiana od kolejnych, schematycznych komedii romantycznych serwowanych nam przez Amerykanów, czy Brytyjczyków. Sami Norwedzy są w nim zakochani, w innych krajach również nie brakuje jego miłośników. Oglądając go, szybko przekonasz się dlaczego. Konstrukcja fabuły jest bardzo ciekawa. Stopniowo poznajemy bohaterów, dowiadując się o nich coraz więcej, poznając ich marzenia i prawdziwe pragnienia. Sprawy problematyczne i trudne, przedstawiono tu w lekki, kameralny sposób.

Całość okraszona jest dobrze wyważoną dawką charakterystycznego skandynawskiego humoru, która czyni cały film bardzo przyjemnym w odbiorze. Produkcja zyskuje też sporo dzięki pięknej scenerii. Zaśnieżona Norwegia prezentuje się nader urokliwie.

O tym, że „Happy, Happy” to naprawdę dobry film, który warto obejrzeć, świadczy także fakt, że w 2012 r. nominowano go do Oscara jako najlepszy film obcojęzyczny. Wprawdzie ostatecznie nagroda nie została mu przyznana, film został jednak doceniony na festiwalu w Sundance jako najlepszy film zagraniczny 2011 r.. Tym bardziej więc warto go obejrzeć!

 

 

 

 

Obejrzyj zwiastun filmu „Happy, happy”.