Django – recenzja filmu

Django - recenzja filmuRecenzja filmu: Django (Django Unchained)

dramat, western
Reżyseria: Quentin Tarantino
Scenariusz: Quentin Tarantino
Premiera: 25.12.2012 (świat), 18.01.2013 (Polska)
Produkcja: USA

Tarantino nie zawodzi! Za każdym razem udowadnia, że na dużo go stać. Wciąż zaskakuje i zniesmacza. Jego talent połączony z umiejętnościami aktorów, których angażuje w produkcję, to prawdziwa petarda. Choć w filmie nie zabrakło już znaków firmowych Tarantino przeniesionych jak przez kalkę z poprzednich produkcji – groteski przemieszanej z czarnym humorem, żartów ostrych jak brzytwa, niezliczonej ilości trupów i hektolitrów przelanej krwi, to reżyser wychodzi poza potwierdzany przez lata schemat. Dotyka tematu, który nie wszystkim podoba się ubrany w ramy tragifarsy. Bo tym razem Tarantino, w typowy dla siebie sposób, rozlicza się z niewolnictwem i podziałem rasowym w Ameryce II poł. XIX wieku, do tego odwołuje się do konwencji westernu spaghetti. I po raz kolejny wywołuje protesty.

Akcja toczy się 2 lata przed wojną secesyjną. Czarnoskórzy są wykorzystywani przez białych. Ale motywem przewodnim filmu jest nie tylko zemsta za wyrządzone szkody, jak np. w „Bękartach wojny”, z którymi „Django” jest niebezzasadnie porównywany, ale też miłość i przyjaźń. Przyjaźń, wydawałaby się w tamtym czasie niemożliwa, pomiędzy czarnoskórym niewolnikiem a Niemcem, łowcą głów, który go wykupuje i daruje mu wolność. Następnie wciąga go w zabijanie dla pieniędzy i w imię prawa, razem rewolwerem wymierzają sprawiedliwość. Ostatecznie jednak okazuje się, że uczeń przerósł mistrza. Z biegiem fabuły obserwujemy istotną zamianę ról w tym duecie.

Tandem Django – dr King Schulz, to doskonały popis umiejętności Jamiego Foxxa i Christopha Walza. Ten drugi jest tu prawdziwym wirtuozem, jego spektakularna gra aktorska może wzbogacić go o kolejnego Oscara. W przeciwieństwie do swojego poprzedniego Tarantinowskiego wcielenia, nie jest już czarnym charakterem i… nie lubi słodkości. To miejsce tym razem zajęte przez Leonardo DiCaprio, który umiejętnie odszedł od swojego emploi. Konsumowany przez niego, już co prawda nie strudel jabłkowy, ale biały tort, jest ponurym żartem w sytuacji, w której znaleźli się bohaterowie. Na brawa zasługuje też doskonały Samuel L. Jackson, który z reżyserem zna się przecież nie od dzisiaj.

Quentin Tarantino to marka sama w sobie, a jej jakość od lat nie słabnie. Sygnowane nią kino tylko pozornie jest prostą rozrywką dla zabicia czasu. I w „Django” widać to chyba najbardziej. W lekkiej formie podana jest kwestia ciężkiego kalibru. Tarantino, w przeciwieństwie do postaci, w którą wcielił się w „Django”, jeszcze długo nie zniknie z ekranu. Oby.

Django - recenzja filmu

Django - recenzja filmu

Django - recenzja filmu

Obejrzyj zwiastun filmu „Django”.

GD Star Rating
loading...

Oni mają swoje zdanie o filmach

Zostaw komentarz