Recenzja filmu: The Lost Thing
bajka, animacja, krótkometrażowy
Reżyseria: Andrew Ruhemann, Shaun Tan
Data premiery: 03.06.2010 (świat)
Produkcja: Australia, Wielka Brytania
Śliczne, zgubione Coś
Jestem wdzięczna tegorocznej oscarowej gali. I to nie za uhonorowanie drewnianej i nijakiej Natalie Portman. I nawet nie ze względu na docenienie talentu Trenta Reznora. Jestem jej wdzięczna za nagrodzenie, a przede wszystkim pokazanie mi jednego z najśliczniejszych (tak właśnie – najśliczniejszych) krótkometrażowych filmów animowanych, jakie miałam okazję obejrzeć.
Przyznanie Oscara filmowi, opowiadającemu o istocie, której nikt nie zauważa, było, zdaniem jego twórców, Shauna Tana i Andrewa Ruhemanna, nieco ironicznym zrządzeniem losu. Ale to nadmiar skromności.
Fabuła, oparta na wydanej w 2000 roku książce australijskiego ilustratora Shauna Tana, może i nie jest ani odkrywcza, ani skomplikowana, ale w przypadku „The lost thing” nic a nic mi to nie przeszkadza.
Któregoś dnia, chłopiec spotyka na plaży tajemnicze, niezwykłe, zgubione Coś, na które nikt, prócz niego, nie zwraca uwagi. Chłopiec i Coś od razu się zaprzyjaźniają. Szybko jednak okazuje się, że dla sympatycznej, piecopodobnej, rozdzwonionej istoty nie ma miejsca w zwykłym, realnym świecie. Chłopiec postanawia więc odnaleźć miejsce, w którym jego nowy przyjaciel będzie mógł poczuć się „u siebie”.
W tej krótkiej, piętnastominutowej opowiastce podoba mi się wszystko. Dokładnie wszystko. Wszystko, prócz tego, że zobaczyłam ją dopiero teraz. Animacja w „The Lost Thing” cieszy oczy swoimi niezwykłościami (powinna chyba zresztą zadowolić wszystkich, którym serca łopocą ekstatycznie na widok filmowych wizji Terry’ego Gilliama). Fabuła jest prosta, ale ładna i konsekwentna. Oszczędność w słowach wynagradza z nawiązką obraz, który, pokazując najróżniejsze gatunki Zgubionych Rzeczy, daje tyle radości, że krótkie komentarze Chłopca w zupełności wystarczają. No i jest jeszcze świetna, dzwoniąco-plumkająca muzyka Michaela Yezerskiego, która kojarzy mi się trochę z utworem „Nannou” Aphex Twina. A na deser równie miła dla ucha narracja w wykonaniu Tima Minchina.
„The Lost Thing” cieszy. Po prostu. I jest śliczny. I, nie wiem jak Was, ale mnie by taka rekomendacja przekonała.
Obejrzyj trailer „The Lost Thing”.
loading...
Dyskusje
śmieszny : Millerowie – recenzja filmu
Fajny film, polecam!Alicja : Hostel
Co za bzdura. To nie Oli roztacza przed chłopakami wizję raju, a przypadkowo poznany w Amsterdamie alfons- naganiacz z pieprzykiem...agniesia : Ostatni pociąg do Auschwitz
Strasznie przygnębiający film.Jolka : Skóra, w której żyję – recenzja filmu
"Skóra w której żyję" to film dla miłośników twórczości Almodovara. Te filmy ogląda się nie po to, by wyławiać absurdalność...Solidbhp : Skazaniec – recenzja filmu
Bardzo dobry film. Wciaga od pierwszych minut.Artur : Rzeź – recenzja filmu
...mimo podeszłego wieku jest w formie? Po prostu - forma nie ma nic do wieku, Polański ma KLASĘ, film jest...Damian : RUIN – akcja w postapokaliptycznym świecie
Film ma już pięć lat i od tego czasu powstało wiele równie ciekawych produkcji krótkometrażowych. Razem ze znajomymi zrobiliśmy takie...Dominika : Historia amerykańskiego kina
Proponuje pracę J. Płażewskiego, Historia kina. Autor zapewne bazował na tej książce.tomasz : Biegnij Lola, biegnij – recenzja filmu
-nic dodać,nic ująć..popieram recenzje.Bardzo fajne kino i muzykę też należy uznać .pozdrawiam .KOWAL : Incredible Hulk – zwiastun filmu
Co jak co, ale HULK to klasyk, 1 czesc mega, teraz a avangersami lata to nie to samo :P chociaz...