Terytorium wroga – recenzja filmu

Terytorium wroga - recenzja filmuRecenzja filmu: Terytorium wroga (Special Forces)

dramat, wojenny
Reżyseria: Stéphane Rybojad
Scenariusz: Stéphane Rybojad, Michael Cooper
Premiera: 2.11.2011 (świat), 9.03.2012 (Polska)
Produkcja: Francja

Dystrybutorzy „Terytorium wroga” zapowiadali jako kolejny po „Helikopterze w ogniu” i „Szeregowcu Ryanie” mocny film wojenny. Rozbudzili więc oczekiwania fanów gatunku i niestety nie mogli spełnić ich w stu procentach.

Wszystko dlatego, że reżyser filmu do ostatniego klapsa na planie nie potrafił się chyba zdecydować na to, jaki film chce nakręcić. Stworzył więc obraz niespójny i wewnętrznie sprzeczny. Ta rozbieżność nie wynika jednak ze stopnia złożoności tematu, jakim jest wojna. Problem w odbiorze filmu polega raczej na tym, że nie wiadomo, po jakiej stronie opowiada się sam twórca. Jego przekaz nie jest czytelny i trudno odgadnąć jego sens.

Ale od początku. Francuska dziennikarka-korespondentka, przeciwniczka wojny i działań zbrojnych, zostaje uprowadzona przez Talibów. Armia francuska musi ją odbić. Na misję wysyła gruntownie przeszkoloną jednostkę specjalną – prawdziwych fachowców w swojej dziedzinie. Jej żołnierze osiągają swój cel i uwalniają zakładniczkę i jej tłumacza. Trudno jednak mówić o ich sukcesie, bo akcja choć skuteczna, jest początkiem drogi przez mękę. Tym bardziej, że przywódca Talibów za punkt honoru postawił sobie zabicie dziennikarki – zrobi więc wszystko, by ją dopaść. Rusza więc w pogoń i stale depcze po piętach francuskim asom.

Pierwsza połowa filmu trzyma w napięciu i dobrze się ją ogląda. Żołnierze przylatują do Afganistanu i mają wypełnić swoje zadanie. Liczy się tylko ich cel, chłodne kalkulacje i trzeźwy umysł pomagają im go osiągnąć. Jak przystało na prawdziwy film akcji, komandosi przedstawiani są jak zdecydowani twardziele, są zachwyceni swoją pracą, do tego stopnia, że bez strachu wychodzą naprzeciw uzbrojonemu po zęby wrogowi, a nawet jeśli dosięgnie ich kula z życiem żegnają się słowami miłości do wojska i karabinu. Ok, taka jest konwencja filmu, wojna jako pole bitwy, prawdziwy kocioł i oddani żołnierze.

Im dalej jednak, tym gorzej. Niestety ścigający oddział Talibowie opóźniają jego działania, przez co żołnierze nie docierają na swój transport. Na nieszczęście dla siebie i… dla widza. Nie mogą przecież zawrócić, więc decydują się na mozolną przeprawę przez góry na granicy Afganistanu i Pakistanu. O ile wcześniej byli niczym superbohaterowie, teraz odchodzą jeden po drugim. Nie dają rady zmęczeniu, do tego bardziej niż wyczerpanie przytłacza ich nagłe odkrycie bezsensu wojny. Trzeba przyznać, że po takim wstępie, nagłe moralizatorstwo reżysera i artykułowanie prawd objawionych wypada niezbyt wiarygodnie i ociera się wręcz o banał.  Reżyser zestawia ze sobą dwie skrajne postawy, a nie pokazuje procesu przechodzenia z jednej do drugiej. Każda z nich osobno się broni, jednak połączenie ich wypada wyjątkowo niekorzystnie i nienaturalnie.

Tym, którzy jeszcze nie widzieli polecam więc oglądać film albo do połowy, albo od połowy.

Terytorium wroga - recenzja filmu

Terytorium wroga - recenzja filmu

Terytorium wroga - recenzja filmu

Terytorium wroga - recenzja filmu

Obejrzyj zwiastun filmu „Terytorium wroga”.

GD Star Rating
loading...
Terytorium wroga - recenzja filmu, 3.0 out of 5 based on 2 ratings

Oni mają swoje zdanie o filmach

Zostaw komentarz