Opowieści, które żyją tylko w pamięci

Opowieści, które żyją tylko w pamięci - recenzjaRecenzja filmu: Opowieści, które żyją tylko w pamięci (Histórias que só existem quando lembradas)

dramat
Reżyseria: Júlia Murat
Scenariusz: Júlia Murat, Maria Clara Escobar, Felipe Sholl
Premiera: 11.05.2012 (Polska), 02.09.2011 (świat)
Produkcja: Argentyna, Brazylia, Francja

Film, który pozostanie w mojej pamięci

Jak opowiedzieć prostą historię o wielkich sprawach? Jak uniknąć, tak charakterystycznych dla Reżyserów Spraw Wielkich, nadęcia i patosu? Jak stworzyć opowieść z pogranicza realizmu magicznego, nie popadając przy tym w irytującą manierę? Wygląda na to, że odpowiedzi na te pytania zna reżyserka filmu „Opowieści, które żyją tylko w pamięci”.

„Opowieści, które żyją tylko w pamięci” („Historias que so existem quando lembradas”) to debiut reżyserski (z 2011 roku) młodej brazylijskiej artystki – Júlii Murat.

Film ten został doceniony przez polskich widzów w czasie Festiwalu Filmy Świata Ale Kino! Otrzymał on wówczas nagrodę publiczności.

W filmie tym zachwyciło mnie właściwie wszystko – od scenariusza przez aktorstwo (wspaniała Sonia Guedes) aż po naprawdę przepiękne zdjęcia.

W Jotuombie mieszka zaledwie kilkoro mieszkańców, przeważnie ludzi starszych. W Jotuombie są tory kolejowe, ale nigdy nie przejeżdża nimi żaden pociąg. Jest sklep, ale jest w nim tylko pieczywo. Jest cmentarz, ale od wielu lat zamknięty. Jest tablica upamiętniająca kolejnych zmarłych mieszkańców, ale lista kończy się na latach siedemdziesiątych. Jest światło, ale nie elektryczne. Życie w Jotuombie, mikroskopijnej miejscowości gdzieś w brazylijskim interiorze, toczy się w sennym tempie. Mieszkańcy powtarzają codziennie te same czynności, odtwarzają te same rozmowy, mając nadzieję, że w ten sposób wymkną się z rąk czasu i śmierci. I rzeczywiście, zdaje się, że i czas, i śmierć już o nich zapomnieli.

Któregoś dnia w tę senną rutynę wchodzą młoda dziewczyna – Rita i jej aparaty fotograficzne. Rita, posługując się metodą otworkową, fotografuje mieszkańców Jotuomby i pozwala im pogodzić się z życiem i śmiercią.

Fabuła „Opowieści, które żyją tylko w pamięci” oparta jest na lokalnej legendzie. Zgodnie z nią, ktoś kiedyś zgubił klucz do bram jedynego w okolicy cmentarza. Mieszkańcy, nie chcąc spoczywać w niegodnym miejscu, przestali więc umierać.

Niewiele jest filmów, skonstruowanych z taką malarską wrażliwością jak „Opowieści, które żyją tylko w pamięci”. Niemal każdy kadr można by tu było zatrzymać, oprawić, powiesić na ścianie i podziwiać. To jednak nic dziwnego, jeśli się weźmie pod uwagę, że Júlia Murat studiowała nie reżyserię, a projektowanie graficzne, a za zdjęcia odpowiadał świetny operator Lucio Bonelli.

„Opowieści, które żyją tylko w pamięci” to piękna, błyskotliwa i czuła opowieść, ukryta w prostej, wspaniale sfotografowanej i zagranej fabule. Nienarzucająca się ze swoją uniwersalnością, urzeka. Klatka po klatce. Zdjęcie po zdjęciu.

opowieści które żyją tylko w pamięci recenzja 1

 

opowieści które żyją tylko w pamięci recenzja 2

 

opowieści które żyją tylko w pamięci recenzja 3

 

opowieści które żyją tylko w pamięci recenzja 4

 

Obejrzyj zwiastun filmu „Opowieści, które żyją tylko w pamięci”.

GD Star Rating
loading...
Opowieści, które żyją tylko w pamięci, 5.0 out of 5 based on 1 rating

Oni mają swoje zdanie o filmach

Zostaw komentarz