Jerycho

Jericho

Recenzja filmu: Jerycho (Jericho)

serial, dramat, akcja, sf
Premiera: 20.09.2006
Produkcja: USA

 

Jestem wielkim fanem postapokaliptycznych historii. Obecnie numer jeden to epidemia zarazy zombi. Jednak swego czasu niekwestionowaną królową mojej wyobraźni była wizja życia po nuklearnej zagładzie. „Jerycho” zagrało na wciąż żywym sentymencie. Za ten serial zabierałem się z wielkimi nadziejami.

No i co? Przyznam, że było całkowicie inaczej, niż się spodziewałem. Nie twierdzę, iż źle. Oczekiwałem obrazu pełnego krwi, przemocy, depresyjnych scenerii. Tymczasem otrzymałem ciepłą opowieść o małej społeczności radzącej sobie w rozpadającym się świecie. Jerycho to miasteczko w stanie Kansas. USA padają ofiarą ataku nuklearnego – na terenie państwa dochodzi do ponad dwudziestu eksplozji, w kluczowych aglomeracjach. Rząd traci kontrolę nad sytuacją, łączność zostaje zerwana, w odseparowanych ośrodkach ludzie próbują odgadnąć, co się dzieje poza ich najbliższą okolicą.

Mój główny zarzut wobec „Jerycho” jest taki – za mało soku. Podejrzewam, iż przyczyną był wybór targetu. Wizja wydarzeń jest na tyle łagodna, że serial można niemal uznać za familijny i śmiało puszczać go w głównym paśmie, bez znaczka ostrzegającego przed drastycznymi treściami. Z jednej strony historia dużo na tym straciła, ponieważ narracja o świecie po zagładzie powinna być raczej mroczna i brutalna. Z drugiej strony twórcy nie mogli pójść na łatwiznę i kwestię oglądalności załatwić odpowiednią ilością szokujących motywów.

Położenie akcentu na wątki relacyjne, a nie survivalowe, zapewne było jednym z głównych powodów powstania wokół serialu społeczności wiernych fanów. Gdy po pierwszym sezonie stacja CBS zawiesiła emisję „Jerycho”, telewidzowie przeprowadzili akcję „Ocal Jerycho”, skutkiem której była reaktywacja serii. Jednak sukces był połowiczny – dokręcono tylko 7 odcinków, w których pospiesznie domknięto fabułę. I znowu pojawiają się dwie strony medalu. Źle, że tak mało. Dobrze, iż nikt tego nie będzie rozwlekał w nieskończoność, wymyślając coraz bardziej absurdalne wątki.

„Jerycho” jest dobrym, a może nawet bardzo dobrym serialem. Nie jest to tytuł, który zapisał się w filmowych annałach złotą czcionkę. Jednak warto go oglądnąć. Wydarzenia są prowadzone sprawnie, relacje między bohaterami przekonują, do tego dochodzi wiarygodna wizja tego, co mogłoby się dziać po takiej katastrofie – pozostawione same sobie społeczności organizują się w nowe struktury, aby móc przetrwać w odmienionym świecie. Sceneria amerykańskiej prowincji, solidarność grupy, heroizm jednostki oraz klimat pionierstwa sprawiają, że w historii dostrzegłem wyraźny sznyt westernu.

 

Obejrzyj trailer serialu „Jerycho”.

GD Star Rating
loading...
Jerycho, 3.2 out of 5 based on 3 ratings

Oni mają swoje zdanie o filmach

Jeden komentarz

  1. Vranek /

    Bardzo polubiłem ten serial 🙂 Pod względem klimatu przypomniał mi „Firefly” – też tak polubiłem bohaterów 🙂 Aż żałuję, że się tak szybko skończył

    GD Star Rating
    loading...

Zostaw komentarz