Lincoln – recenzja filmu

Lincoln - recenzja filmuRecenzja filmu: Lincoln

biograficzny, historyczny
Reżyseria: Steven Spielberg
Scenariusz: Tony Kushner
Premiera: 08.10.2012 (świat), 01.02.2013 (Polska)
Produkcja: USA

Steven Spielberg zwykł robić filmy z wielkim rozmachem. I „Lincoln” do nich należy. W produkcję zaangażowano ogromne środki finansowe i podczas seansu widać je gołym okiem. Aktorstwo na najwyższym poziomie, porywające zdjęcia, imponujące kostiumy, charakteryzacja i scenografia. Ten jednak, który spodziewa się spektakularnych scen batalistycznych i obrazu wojny z pierwszej linii frontu, zawiedzie się. Tym razem Spielberg postawił na politykę od kulis. I choć w tej perspektywie krew się nie przelewa, to widok jest tak samo nieprzyjemny. Oszczędne, ale mocne dialogi i pełne wyrazu gesty stanowią fundament produkcji. Bo to scenariusz, a nie efekty specjalne, ma wciągnąć widza w tę historię. Jeśli nie zrobi tego już na początku, nie wciągnie w ogóle.

Spielberg pod uwagę bierze tylko wycinek z życia Abrahama Lincolna, 16. prezydenta USA. Ostatnie 4 miesiące jego życia to batalia o zniesienie niewolnictwa i zakończenie wojny secesyjnej. Batalia, która toczy się jednak na słowa w zaciszu gabinetów wpływowych polityków. Człowiekiem, który jest najbardziej zdeterminowany, by osiągnąć cel i napędza machinę jest właśnie Lincoln. Istnieje przekonanie, że był to kryształowy człowiek, film po części obala ten mit. Bo choć walczył w słusznej sprawie, używał środków uznanych za niewłaściwe – to korupcja i handlowanie stanowiskami przyczyniły się do pozytywnego wyniku głosowania nad poprawką. Cel uświęca środki. Taka jest polityka od podszewki, a amerykańska jest jak każda inna.

Ale 13. poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych staje się tylko pretekstem do opowiedzenia historii o człowieku. Dlatego tak adekwatny jest tytuł filmu i prowadzenie fabuły. Po prostu „Lincoln”. Jest on nie tylko pokazany od strony oficjalnej, jako stanowczego polityka, odważnego prezydenta. Poznajemy go także prywatnie, jako kochającego ojca, troskliwego męża, zabawnego gawędziarza. Człowieka, którego kręgosłup ugina się pod ciężarem osobistych, traumatycznych doświadczeń i obywatelskiego obowiązku. Wszystko to, choć postać Lincolna jest naprawdę fascynująca, podane jest widzowi w nieodpowiedniej formie. Zbyt patetycznie, nużąco i po prostu nudno. Dwie i pół godziny filmu niemożliwie rozciąga się w czasie, do tego stopnia, że trudno nie zmrużyć oka.

A przecież krótszy, bardziej zwarty film też przekonałby do wielkości aktorskiej Daniela Day-Lewisa, bo to właśnie on gra tu pierwsze skrzypce. I robi to doskonale. Trzeciego Oscara ma w zasięgu ręki. Podobnie Sally Field i Tommy Lee Jones, choć wcielają się w postaci drugoplanowe, ich gra jest pierwszorzędna. Gdyby nie tak dobrana obsada, tym razem reżyser mógłby ponieść porażkę. A tak, film jest kolejnym potwierdzeniem, że Spielberg jest dobrym rzemieślnikiem. Z aptekarską dokładnością dba o każdy szczegół. – to już znamy. Nie zrobił jednak nic, by zaskoczyć i na nowo zachwycić swoimi umiejętnościami.

Lincoln - recenzja filmu

Lincoln - recenzja filmu

Lincoln - recenzja filmu

Lincoln - recenzja filmu

Obejrzyj zwiastun filmu „Lincoln”.

GD Star Rating
loading...

Oni mają swoje zdanie o filmach

Zostaw komentarz