Mroczne cienie – recenzja filmu

Mroczne cienie - okładkaRecenzja filmu: Mroczne cienie (Dark Shadows)

fantasy, horror, komedia
Reżyseria: Tim Burton
Scenariusz: Seth Grahame-Smith
Premiera: 18.05.2012 (Polska), 09.05.2012 (świat)
Produkcja: USA

Tim Burton to marka sama w sobie. Każde dzieło tego reżysera ma swój specyficzny, burtonowski klimat, a także najistotniejszą część świata przedstawionego, czyli dziwacznego, ekscentrycznego (jakim jest sam Burton) głównego bohatera. Najczęściej występuje w nim również ulubiony aktor Tima Burtona – Johnny Depp oraz żona tego twórcy mrocznych i surrealistycznych filmów- Helena Bonham Carter. Najnowszym projektem tego tercetu są „Mroczne cienie”. Jaką historię tym razem chciał przedstawić Burton?

Ten jeden z najoryginalniejszych reżyserów współczesnego kina sięgnął po będącą ostatnio bardzo na czasie tematykę wampiryczną. Historia opowiada o żyjącym w XVIII w. Barnabasie Collinsie (w tej roli oczywiście Johnny Deep), na którego rzuca urok odtrącona przez niego i zazdrosna czarownica – Anqelique (Eva Green). Barnabas staje się wampirem, od którego odwraca się cała społeczność miasteczka Collinwood (założonego jeszcze przez jego rodziców) i postanawia uwięzić go w trumnie spętanej mocnym łańcuchem, a następnie zakopanej głęboko pod ziemią. Mija 200 lat aż w końcu Barnabas zostaje uwolniony, dzięki pracom przy budowie nowego McDonald`sa. Teraz musi zmierzyć się z nową rzeczywistością, a także ze starą miłością…

Może nie jest to najlepszy film tego reżysera o surrealistycznym poczuciu humoru, ale posiada tę specyficzną, „burtonowską” nutę. Prawdopodobnie nie będzie on zapadał w pamięć jak inne dzieła Burtona (np. „Edward Nożycoręki”, „Charlie i fabryka czekolady” czy „Sok z żuka”) i z pewnością będzie miał swój w tym udział oklepany już temat wampirów. „Mrocznym cieniom” zabrakło lekkości, groteskowości i tego jedynego w swoim rodzaju poczucia humoru twórcy aż dwóch wersji „Batmana” (tych z Keatonem). Reżyser mógł sobie pozwolić na więcej finezji i zdecydowania, gdyż jego najnowszy film wywołuje u widza nieco dezorientacji myślowej i tak do końca nie wiadomo czy chodziło mu o ukazanie groteski, parodii horroru, czy raczej poważnej i mrocznej historii.

Wielu widzom „Mroczne cienie” mogą się dłużyć, bo nie mają w sobie elementu zaskoczenia, zmierzając do przewidywalnego zakończenia. Ostatnim zarzutem w stosunku do najnowszego dzieła Burtona jest brak przerysowania oraz bajkowości. Nie było w nim miejsca dla wyobraźni widza. Najmocniejszym punktem „Mrocznych cieni” jest, jak można się było tego spodziewać, Johnny Depp. Ten aktor o tysiącu twarzy i urodzie amanta po raz kolejny stworzył ciekawą kreację, która szczególnie paniom przypadnie do gustu. Warto również zwrócić uwagę na obdarzoną gotycką urodą Evę Green (Anqelique), Helenę Bohnam Carter (Dr Julia Hoffman), Chloë Grace Moretz (Carolyn Stoddard) oraz Michelle Pfeiffer ( w roli Elizabeth Collins Stoddard).

Mroczne cienie - kadr 1

Mroczne cienie - kadr 2

Mroczne cienie - kadr 3

Mroczne cienie - kadr 4

GD Star Rating
loading...
Mroczne cienie - recenzja filmu, 4.0 out of 5 based on 4 ratings

Oni mają swoje zdanie o filmach

Zostaw komentarz