Recenzja filmu: Sala samobójców
animacja, romans, thriller
Reżyser: Jan Komasa
Produkcja: Polska
Premiera: 04.03.2011(Polska) 12.02.2011(Świat)
Manifest emo – takie hasło przyszło mi na myśl, gdy się zastanawiałem nad jakąś chwytliwą frazą podsumowującą film „Sala samobójców„. Zagubienie, egzaltowana emocjonalność, schludna, a jednocześnie nieco hiperrealna estetyka, w tym wystudiowane ubiór i fryzura. W tej historii zostały wyeksponowane wszystkie główne elementy młodej subkultury.
Już chociażby z tego względu obraz mnie zainteresował. Lubię, gdy sztuka opowiada o otaczającej nas rzeczywistości. U nas niestety dominują dwa nurty – siermiężny historyzm i eskapistyczna mydlana operowość. Żaden z nurtów nie daje szans na to, iż okiem kamery przyjrzymy się samym sobie.
Ten deficyt sprawia, że tęsknię za filmem traktującym o teraźniejszości. „Sala samobójców” dosyć dobrze wpasowuje się w powstałą lukę. Co prawda główny bohater nie może być uznany za przeciętnego Polaka – jego rodzice są wyjątkowo zamożni i wpływowi. Matka to agresywna bizneswoman działająca w świecie mody, ojciec to polityk z rosnącymi szansami na tekę ministra. Ich dom jest zasobny, jednak wyjałowiony z emocji. Rodzina nie ma dla siebie nawzajem czasu. Okazywanie uczuć zostało zastąpione kupowaniem prezentów i zapewnianiem życia na wysokim poziomie.
Subkultura emo podobno powstała jako bunt przeciwko konsumpcjonizmowi raperów. Oglądając film doszedłem do wniosku, że ten bunt nadal jest źródłem jej żywotności. Jednak obecnie jest on skierowany gdzie indziej – przeciw pokoleniu rodziców. Wymuskane, nadwrażliwe dzieci z dobrych domów, ubrane w drogie ciuchy, używające najnowszych telefonów, w klawiatury laptopów wstukujące poematy o cierpieniu. W tym całym bogactwie czują niedosyt. Swoją bezbronność, łagodność i introwertyzm przeciwstawiają materializmowi i brutalności. Bunt łatwy, bo okazywany w otoczce dobrobytu. W pewien sposób jest to powrót kultury punk, bez elementu odrzucenia i abnegacji.
„Sala samobójców” jest filmem zrobionym dobrze. Jest w niej kilka scen, które wzbudziły moje uznanie, chociażby moment, gdy pijana młodzież dokazuje na studniówce – wypadło to zaskakująco wiarygodnie. Jednak zdarzają się motywy słabe, typowo polskie, że powtórzę ze zgrzytem zdartej płyty. W nich zaczyna uwierać dosłowność oraz zbytnia egzaltacja.
Mimo niedostatków film warto oglądnąć. Uroku dodają partie historii rozgrywające się w wirtualnej rzeczywistości. Nie jest ona realistyczna. Przypomina raczej gry MMORPG, ale dzięki temu jest też wiarygodna. Jej niedoskonałości uważam za zamierzony efekt i przyznaję, iż mi, jako widzowi, ten dosyć z gruba ciosany alternatywny świat bardzo odpowiadał.
Obejrzyj trailer filmu „Sala samobójców”.
loading...
A ja nadal nie widziałem tego filmu :/ jako jeden z niewielu w moim otoczeniu :/ teraz pozostało mi już tylko czekanie na wersję dvd.
loading...