Incredible Hulk – recenzja filmu

Recenzja filmu: Incredible Hulk

dramat, s-f
Reżyseria: Louis Leterrier
Scenariusz: Zak Penn
Premiera: 06.06.2008 (świat), 13.06.2008 (Polska)
Produkcja: USA

Kolejny z filmów o amerykańskim superbohaterze, który wszystko potrafi, jest niesamowicie silny, ale bezustannie walczy ze swoją ludzką naturą. Odróżnia się jednak od większości innych postaci tego typu zieloną skórą i szczególnie brzydkim wyglądem.

Bruce Banner (Edward Norton), który wskutek silnego napromieniowania ma problemy z zachowaniem ludzkiego ciała, postanawia raz na zawsze odzyskać swoją dawną postać. Wszystkie jego problemy skupiają się bowiem na tym, że przy nadmiernym stresie zamienia się w ogromnego, zielonego Hulka, Niestety, pewien agent KGB będzie chciał przeszkodzić mu w powrocie do dawnego życia. Jaki cel ma w zmuszeniu w Bannera do pozostania Hulkiem? Przede wszystkim, wojsko ma nadzieję, że posiadający nieprzeciętną siłę, zielony stwór mógłby służyć w różnego typu misjach. Czy jednak naukowiec zdoła przywrócić sobie normalne ciało i nadal wieść spokojne życie u boku pięknej żony (Live Tyler)?

Mimo ogromnej słabości do Edwarda Nortona, muszę przyznać, że „Incredible Hulk” był kiepski. Fakt, że nie przepadam za historiami o superbohaterach, jednak Batmana czy Supermana można jeszcze obejrzeć, a Hulk był najzwyczajniej w świecie marny. Nic nie pomogła niezłe obsada. Ani ładniutka Liv Tyler, ani doświadczeni aktorzy pokroju Tima Rotha czy Williama Hurta nie mogli go uratować. Zastanawia też sama decyzja Nortona, który zechciał zagrać w produkcji, która nijak ma się do wielu jego wcześniejszych, zdecydowanie bardziej ambitnych ról, jak choćby ta w „Lęku pierwotnym”, „Więźniu nienawiści” czy „Podziemnym kręgu”.

W skrócie, Hulk to bajeczka, która nie trzyma w napięciu ani nie zachwyca efektami specjalnymi. Nawet gra aktorska – mimo udziału utalentowanych gwiazd – nie zwraca większej uwagi. Można obejrzeć, jeśli naprawdę nie mamy nic ciekawszego do zrobienia.

Obejrzyj zwiastun filmu „Incredible Hulk”.