Piekło pocztowe – recenzja filmu

piekło pocztowe recenzjaRecenzja filmu: Piekło pocztowe (Going Postal)

komedia, film fantasy
Reżyseria: Jon Jones
Scenariusz: Bev Doyle, Richard Kurti
Premiera: 30.05.2010 (świat)
Produkcja: Wielka Brytania

Jestem wielkim fanem książek Terry’ego Pratchetta. Jego Świat Dysku zawładną mną dawno temu, a najnowszy z cykli, o Moiscie Von Lipwigu, uważam za jeden z najlepszych. Zawsze też uważałem, że przeniesienie prozy Pratchetta na ekrany (w tym wypadku telewizyjne) będzie strzałem w przysłowiową „dziesiątkę”. Już tak nie myślę. Ale po kolei.

Wyreżyserowane przez Jona Jonesa dla brytyjskiej telewizji „Piekło Pocztowe” przenosi nas w fantastyczny świat Ankh-Morpork – najwspanialszego miasta Dysku. Tu poznamy Moista Von Lipwiga, jegomościa parającego się wszelakimi przekrętami. Zostaje on schwytany przez wymiar sprawiedliwości i otrzymuje wybór: albo stryczek albo kierownictwo w urzędzie pocztowym. Wybór na pierwszy rzut oka prosty, jednak okazuje się, że siedziba listonoszy to ruina, od lat piętrzą się stosy niedostarczonych listów, a pracowników w ogromnym gmachu jest tylko dwóch. Do tego prężnie działający system sekarów – urządzeń służących do przesyłania wiadomości na odległość – będzie niełatwą konkurencją. Dość o fabule, nie chcę nikomu psuć zabawy, a zapewnić muszę, że dziać się będzie wiele. Nawet bardzo wiele. No właśnie.

Film trwa ponad trzy godziny (w telewizji podzielony był na dwie części), co nie uchroniło twórców przed wycięciem i poskracaniem części wątków. Do tego przeznaczony jest raczej dla tych, co już w Świecie Dysku co-nieco się orientują. Miałem przyjemność oglądać ten film z osobą niezaznajomioną z prozą Pratchetta i pytania oraz wątpliwości pojawiały się co i rusz. Nie było w tym filmie miejsca na tłumaczenie rzeczy podstawowych, zasad działania świata, jego charakterystyki, dlatego osoby nie mające wcześniej styku z książkami mogą czuć się zagubione.

Aktorsko jest bardzo dobrze. Richard Coyle jako Moist, Charles Dance (znany obecnie głównie z „Gry o Tron”) jako lord Vetinari czy, chyba najlepszy z wszystkich aktorów tu grających, David Suchet (tak tak, to nie kto inny jak Hercules Poirot!) w roli właściciela firmy zarządzającej sekarami sprawdzają się bardzo przekonująco. Jedynie Claire Foy jako Adora wypadła blado i bardziej niźli przekonuje wprawia w irytację. Miasto Ankh-Morpork oddano starannie, z zachowaniem klimatu. Scenografia i kostiumy robią wrażenie.

Nie bez znaczenia jest też przesłanie filmu, nie nachalne, ale dające się wyłapać. Pratchett nie moralizuje, raczej przedstawia pewne kwestie w krzywym zwierciadle obnażając ich wady. „Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle?” można zapytać. Ano dlatego, że wszystko to nie sprawia wrażenia pasującej do siebie i płynnej całości. Jeden wątek się kończy – następny zaczyna, jakbyśmy oglądali serial, a nie film pełnometrażowy. Dodać do tego trzeba skrócenie niektórych wątków z książki, bez której z kolei trudno się w tym wszystkim połapać i dojdziemy do wniosku, że… Nie jest to tak dobry film jak mógł być. Może proza Pratchetta lepiej sprawdziłaby się w mini-serialu? Ostateczny werdykt to 6/10. Szału nie ma, ale tragedii też nie. Jest… poprawnie. To zaś zdecydowanie za mało na ekranizację tak świetnej książki.

piekło pocztowe recenzja 1

 

piekło pocztowe recenzja 2

 

piekło pocztowe recenzja 3

 

piekło pocztowe recenzja 4

 

piekło pocztowe recenzja 5

 

Obejrzyj zwiastun filmu „Piekło pocztowe”.

GD Star Rating
loading...

Oni mają swoje zdanie o filmach

Zostaw komentarz