Moon

Moon

Recenzja filmu: Moon

dramat, sf
Reżyseria: Duncan Jones
Premiera: 03.09.2010 (Polska) 23.01.2009 (Świat)
Produkcja: Wielka Brytania

Obecnie film science fiction to efekt pracy setek fachowców od efektów specjalnych, którzy spędzają tysiące godzin przed komputerem, nierzadko kreując zupełnie nową filmową rzeczywistość. Przeładowanie coraz to nowszymi i pomysłowymi wytworami pracy tychże specjalistów powoduje, że film zatraca to, co nie mniej istotne w kinie fantastycznym tzn. klimat.

Przerost formy nad treścią charakteryzuje obecnie produkcje gatunku. „Moon” to jeden z ostatnich przedstawicieli gatunku, który stara się umiejętnie łączyć nastrój ze stroną wizualną.

Sam Bell żyje samotnie w bazie na księżycu, gdzie nadzoruje wydobycie Helium-3, które jest znaczącym źródłem energii na Ziemi. Samotność, potęgowana brakiem kontaktu z rodziną, na skutek uszkodzenia satelity komunikacyjnego,  coraz bardziej doskwiera bohaterowi. Co gorsza zaczyna chorować na parę dni przed powrotem do domu. Główny bohater ulega wypadkowi. Po przebudzeniu zauważa, że nie jest już sam w bazie, a wszystko co do tej pory było jego rzeczywistym życiem runęło niczym domek z kart.

Obraz jest mocno kameralny, wręcz teatralny, bowiem ogromna większość fabuły rozgrywa się w kilku pomieszczeniach bazy. Raczej skromne i mało kosztowne dekoracje i efekty specjalne są za to dopracowane do perfekcji. Mocnym atutem filmu jest kreacja popadającego w paranoje i nieodróżniającego fikcji od rzeczywistości Sama (granego przez Sama Rockwella). Jako aktor grający wypełniający 99 procent akcji filmu poradził sobie doskonale.

Całości brakuje jednak polotu i świeżości pomysłów. Reżyser czerpie garściami z klasyki kina sci- fi, nie siląc się na jakąś wielką oryginalność. Ogromną rolę w produkcji odgrywa klimat, przywodzący na myśl „Solaris” Stevena Soderbergha (na podstawie prozy Stanisława Lema). Również motyw inteligentnego komputera (w tym przypadku jedynego przyjaciela), z którym prowadzone są konwersacje (tu głosu użyczył sam Kevin Spacey) jest znany choćby z „Odysei kosmicznej 2001”.

Nastrój samotności, izolacji, tęsknoty i poczucia manipulacji towarzyszy widzowi do przez cały seans aż do napisów końcowych. Film wpisuje się obok „Dystryktu 9” czy ostatnio „Monsters” w nowy-stary trend kina science fiction, gdzie brak akcji rekompensuje się filozoficzną głębią czy symbolizmem postaci. Sam poddawany jest manipulacji tak jak my wszyscy, tylko jemu udało się na czas obudzić z letargu. Czy uda się to nam?

Z ciekawostek warto dodać, że obraz wyreżyserował Duncan Jones, ostatnio odpowiedzialny za „Kod Nieśmiertelności„, a prywatnie syn Davida Bowie.

Obejrzyj trailer filmu „Moon”.

GD Star Rating
loading...
Moon, 2.3 out of 5 based on 3 ratings

Oni mają swoje zdanie o filmach

4 komentarze

  1. Nika /

    Bardzo ładny film. Nie przepadam za fantastyką, ale to mi się spodobało. Taka spokojna i głęboka historia.

    GD Star Rating
    loading...
  2. Nimrod /

    W takim razie polecam Solaris (bardzo podobny nastrój) i może pierwszą część Aliena (co prawda inne emocje, ale to też kino sf, które bazuje raczej na klimacie, a nie efekciarstwie).

    GD Star Rating
    loading...
  3. out_of_limit /

    Ja dorzucam Gattaca i Odyseję kosmiczną 2010

    GD Star Rating
    loading...
  4. Radek_Golec /

    no to niech będzie jeszcze Łowca Androidów i Sztuczna Inteligencja Spielberga

    GD Star Rating
    loading...

Zostaw komentarz