Misery

Misery

Recenzja filmu: Misery

thriller
Reżyseria: Rob Reiner
Produkcja: USA
Premiera: 31.12.1990 (Polska) 30.11.1990 (świat)

Śnieg, chata na odludziu, połamane nogi i wielka chora kobieta, która w każdej chwili może odebrać ci życie. Tak, „Misery” to już klasyka kina grozy i kolejna udana ekranizacja powieści Stephena Kinga.

Pisarz Paul Sheldon (James Caan) ulega wypadkowi samochodowemu w trakcie burzy śnieżnej. Życie ratuje mu mieszkająca w pobliżu Annie (Kathy Bates), wielka fanka książek o bohaterce Misery Chastein, które pisze właśnie Paul. Mężczyzna popełnia jednak wielki błąd pozwalając kobiecie na przeczytanie jego najnowszej, jeszcze niewydanej książki, gdzie główna bohaterka ginie. Chora psychicznie Annie nie potrafi się z tym pogodzić i nakazuje wciąż niezdolnemu do poruszania się o własnych siłach Paulowi napisanie innego zakończenia do następnej książki. Dni mijają, a początkowo miła i opiekuńcza kobieta przemienia się w prawdziwego tyrana bezlitośnie pastwiąc się nad kaleką.

Ujrzymy w „Misery” masę okrucieństw. W pewnym momencie, gdy nogi pisarza powoli dochodzą do sprawności, Annie łamie je, tak by ten nie mógł nigdzie uciec. Wydaje się, że główny bohater jest w sytuacji bez wyjścia i tylko kwestią czasu jest, gdy umrze z wycieńczenia, lub po prostu zostanie zabity. Jednak dzięki jego sprytowi i inteligencji napięcie towarzyszy nam aż do samego finału, gdzie ilość krwi będzie większa aniżeli przez cały poprzedni czas trwania obrazu.

Reżyser Rob Reiner („Ludzie honoru”, „Choć goni nas czas”) w sposób perfekcyjny buduje nastrój grozy, a napięcie eksploduje wręcz w momentach, gdy Paul „zwiedza” mieszkanie, a za oknem słychać dźwięk nadjeżdżającego samochodu (to Annie wraca z miasta), czy gdy jego niesamowicie spostrzegawcza prześladowczyni zauważa nawet najdrobniejszy przestawiony szczegół w mieszkaniu.

Kathy Bates i James Caan tworzą w „Misery” duet kapitalny. Musieli dać z siebie wszystko zważywszy na fakt, iż nie ma poza nimi żadnej znaczącej postaci, a praktycznie cała akcja dzieje się w czterech ścianach. Szczególnie rola tej pierwszej na stałe zapisała się w historii kina (Oscar za najlepszą aktorkę pierwszoplanową) i otworzyła jej drzwi do wielkiej kariery. Ja sam nie miałbym wątpliwości na kogo wskazać, gdyby ktoś spytał mnie o najbardziej czarny charakter wśród kobiet wszech czasów.

„Misery” zarówno na dużym ekranie jak i w formie pisanej jest zrobiona po mistrzowsku. Nie jest co prawda najlepszą ekranizacją powieści Kinga, ale mając taką konkurencję („Lśnienie”, „Skazani na Shawshank”) nie ma się co dziwić. Wielkie ukłony w stronę reżysera, który zamiast udziwniać i wprowadzać niepotrzebne wątki, skupił się w całości na jak najbardziej trafnym przedstawieniu w filmie wydarzeń przeczytanych wcześniej w książce. Wyszło znakomicie.

Obejrzyj trailer filmu „Misery”.

GD Star Rating
loading...
Misery, 4.8 out of 5 based on 5 ratings

Oni mają swoje zdanie o filmach

Jeden komentarz

  1. Moja_Mi /

    Zgadzam się, też uważam, że wyszło znakomicie. Dobrze mi się czytało recenzję, na świeżo po oglądnięciu ;->, tym bardziej, że myślę podobnie, co autor :->

    GD Star Rating
    loading...

Zostaw komentarz