Inwazja: Bitwa o Los Angeles

Inwazja: Bitwa o Los Angeles

Recenzja filmu: Inwazja: Bitwa o Los Angeles (Battle: Los Angeles)

akcja, science fiction
Reżyser: Jonathan Liebesman
Produkcja: USA
Premiera: 18.03.2011 (Polska), 8.03.2011 (Świat)

Początkowo nic nie zapowiadało tak dramatycznego przebiegu wydarzeń. Do Ziemi w szybkim tempie zbliżały się meteoryty. Miały uderzyć m.in. w Kalifornię. Aby zminimalizować starty, przygotowano akcję ewakuacyjną, którą zabezpieczać mieli żołnierze Marines. W miarę przybliżania się obiektów okazało się, że wcale nie są tym, na co początkowo wyglądały…

To nie meteoryty, a bliżej niezidetyfikowane stwory z kosmosu, które nie miały pokojowych zamiarów. Kiedy tylko wylądowały, od razu zaczęły grać ostro. Niszczyły wszystko, co spotkały na swojej drodze. Ich dzielnymi przeciwnikami w walce mogli być tylko świetnie wyszkoleni, walczący zawsze do końca, dbający o cywili Marines.

Nie zawiedli i tym razem. Podjęli wyzwanie. Ostatecznie zwyciężyli. Bohaterskie zwycięstwo odniósł konkretnie jeden oddział Marines, składający się z ok. 10 żołnierzy – w tym doświadczonego sierżanta Nantz’a (Aaron Eckhart). Gdyby nie on kosmici najpewniej opanowaliby całą planetę przejmując zasoby wody, czyli przypuszczalny cel ich niezapowiedzianej wizyty.

Taką wizję widzom zaprezentował Jonathan Liebesman. Co więcej umieścił ją wcale w nieodległej przyszłości. Akcja filmu dzieje się bowiem w sierpniu 2011 roku. A czemu nie?

Pomijając pomysł na rozegranie fabuły, bardzo przewidywalnej, schematycznej i pozbawionej polotu, film trzeba pochwalić za ciągłą akcję i niesamowite efekty specjane. Stanowią one ok. 90 proc. filmu – eksplozje i strzelaniny są bardzo spektakularne. A przecież o to głównie chodzi w katastroficznych filamch sci-fi. Miłośnicy gatunku nie będą czuli się zawiedzeni. Zostaną wciągnięci w akcję, która toczy się nieprzerwanie porzez ok. 100 minut – typowo hollywoodzkiej akcji.

Pozostałym z pewnością trudno będzie zadowolić się jedynie walorami technicznymi filmu. Trudno im będzie także przełknąć ogromny patos aż kipiący z dialogów. Gra aktorska także nie powala, tym bardziej, że w ferworze walki trudno odróżnić poszczególnych bohaterów. Sytuację pogorsza fakt, że dla niewrawionych widzów obraz jest chaotyczny, trzęsący się i przyprawiający o ból głowy.

Obejrzyj trailer „Inwazja: Bitwa o Los Angeles”.

GD Star Rating
loading...
Inwazja: Bitwa o Los Angeles, 5.0 out of 5 based on 1 rating

Oni mają swoje zdanie o filmach

Zostaw komentarz